Batson RX7 IST 1085F, 275 cm, 10 - 28 gramów, 10 - 17 lb

« Powrót

Batson RX7 IST 1085F, 275 cm, 10 - 28 gramów, 10 - 17 lb

Jeden kij w łódce

Zawsze staram się zabierać na wodę jak najmniej sprzętu, gdyż i tak będzie go za dużo - trochę z racji różnorodności rzecznych tematów, którym warto się poświęcić, trochę z obowiązku redakcyjnego, bo zawsze trzeba coś sprawdzić i przetestować, a trochę z czystego lenistwa, bo dużo sprzętu to dużo przygotowań. Ze względów oczywistych muszę też ograniczyć sprzęt podczas łowienia z pontonu lub z brzegu. Ograniczenia te dotyczą zwłaszcza cięższego sprzętu, bo łatwiej zabrać kolejny wobler czy gumę niż wędzisko.

Użycie sprzętu uniwersalnego wymuszają też moje wędkarskie preferencje i charakter ulubionych łowisk. Upraszczając, kij uniwersalny to taki, który umożliwia w miarę finezyjne łowienie średnich ryb i bezpieczne łowienie dużych oraz hol ryb w trudnych rzecznych warunkach. Mam kilka ulubionych wędzisk, które spełniają te kryteria. Są to kije o faktycznej maksymalnej masie wyrzutowej około 30 g. Te 30 g okazuje się nieco za mało podczas wielkorzecznego łowienia, więc wybieram kije, które bezpiecznie można znacznie przeciążyć. Mógłbym oczywiście użyć cięższego kija, ale wówczas finezyjne łowienie, czyli w moim wypadku łowienie kilkugramowymi woblerami o długości od 4 do 7 cm, wiązałoby się ze zbytnią rezygnacją z komfortu łowienia. Takie kryteria spełniają kije mięsiste, które przy wystarczająco szybkiej akcji zapewniają głębokie i bezpieczne ugięcie. Kije, którymi możemy siłowo wyholować kilkukilogramową rybę w silnym rzecznym nurcie z łodzi, bo hol w takich warunkach musi być nieco siłowy, gdyż napór samego nurtu powoduje, że nawet zmęczonej ryby nie podciągniemy do ręki lub podbieraka suchym i kruchym patyczkiem.

Moim podstawowym kijem spełniającym te kryteria jest od kilku lat Batson IST 1085 F, 275 cm do 28 g. Kij obrzydliwie wręcz klasyczny, ale dzięki temu pewny i niezmuszający starszego już w końcu wędkarza do zmiany swoich nawyków i przyzwyczajeń dotyczących techniki rzutu, prowadzenia przynęty i holu ryby. Kij wybaczający brak wystarczającej ilości linki na kołowrotku, bo "wyszła" podczas letniego maratonu. Gdy nie można puścić ryby, bo linki za mało albo zaczepy blisko, wystarczy dokręcić hamulec i nieco mocniej się zaprzeć, żeby wykorzystać moc i amortyzację tego kija. W wielkorzecznym spinningu to kij uniwersalny na grubej wodzie, w której łowi się głównie sandacze, szczupaki i bolenie, z kleniowo-brzanowym przyłowem. Wystarczająco dynamiczny, by dobrze pracować w rzecznym, a więc dłuższym niż na zaporówkach, sandaczowym opadzie i wystarczająco ciepły i precyzyjny, by późną jesienią orać dno lekką gumą na wolno płynącej niegłębokiej wodzie. Zacięcie jest pewne. Głęboko uginająca się podczas zacięcia szczytówka znakomicie trzyma rybę i jeśli tylko wykorzystamy potencjał blanku podczas holu, nie luzując zbytnio kołowrotka, to wyholujemy znacznie więcej ryb (nawet tych, które wzięły końcem pyska i od niechcenia) niż każdym innym bardzo szybkim kijem.

Spotkałem się z opinią, że Batson jest lepszy na szczupaki, a szybszy Talon na sandacze. Absolutnie nie popieram tego zdania. W każdym sezonie łowię wieloma różnymi kijami - jednymi, bo chcę, innymi, bo muszę, i wszystkimi krótko. Zwykle po tygodniu, dwóch zamieniam je na inne. Mam więc do nich emocjonalnie obojętny stosunek, pozwalający na wysnucie obiektywnych wniosków wynikających ze zwykłej statystyki brań zaciętych i niezaciętych. I stwierdzam kategorycznie, że w rzecznych warunkach, gdy łowimy długim kijem, ugięcie i szybkość kija nie mają absolutnie żadnego wpływu na liczbę zaciętych brań - oczywiście jeśli moc i masa wyrzutowa jest choć z grubsza dopasowana do stosowanej przynęty - ale już podczas holu kije o charakterystyce Batsona mają zdecydowaną przewagę nad kijami suchymi, które robią znakomite wrażenie w sklepie. Tyle że w sklepie nie łowi się ryb. Pominę tu takie zalety Batsona, jak odporność na wychylenie kija do tyłu przy podbieraniu, absolutną niewrażliwość na tylne mocne zaczepy podczas rzutu, bardzo głębokie ładowanie pozwalające na dalekie wyrzuty, niewielką wrażliwość na uzbrojenie dużymi przelotkami czy w końcu odporność na przypadkowe nadepnięcie czy uderzenie o burtę łodzi. Pominę, choć nie powinienem, bo to codzienność w pracy wiślanego kija. Wisła to nie rzeka dla zabawek, które trzeba nosić w tubie i dla których każde stuknięcie to bomba z opóźnionym zapłonem, która prędzej czy później unieruchomi nas nad wodą. Codzienne, a nie okazjonalne łowienie na Wiśle to ciężka praca i do tej pracy Batson jest stworzony. Lubię Batsona również dlatego, że znakomicie sprawdza się podczas szczupakowego gumowania, i to przynętą zarówno 3-calową, jak i 6-calową. To jeden z kijów, które zabieram na łódź, gdy z pewnych względów mogę wziąć tylko jeden patyk. A hol na nim metrowej ryby to czysta przyjemność.

Marek Szymański

« Powrót

Ten serwis wykorzystuje pliki cookies (tak zwane ciasteczka). Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników oraz do celów statystycznych i analizy ruchu. Jeśli wyrażasz zgodę na ich używanie, będą zapisywane w pamięci przeglądarki (w jej ustawieniach możesz zmienić preferencje dotyczące cookies). więcej »

Akceptuję, ukryj ten komunikat